8. Dzień trzeci, Hieronima ostatni.
Tej nocy młody Kopacz nie przespał. Bo nawet, jak przez
chwilę oczy zmrużył, tak zaraz się budził. Bo to całe życie obaczyć musiał a reszty
żałować. Przecie młody on był i zdrowy, i żałować miał czego.
Innych, co z czystym sumieniem spali na szóstą dzwony
kościelne budziły do mszy, do pracy i do codziennych obrządków. Od ósmej do
tych dzwonów dzwon na Ratuszu dołączył. On tego dnia nie tylko godzinę ale i
nowinę rozgłaszał. Jak w każdym nadzwyczajnym wypadku, co godzinę ogłoszenie
było czytane o procesie i wyroku wydanym, dla wszystkich wiadomości. Bo to w
południe wyrok na Hieronimie Kopaczu miał być wykonany.
Do tego Hieronim z aresztu do pomieszczenia za kratą pod
schodami został sprowadzony.
Taki obyczaj był wtedy, żeby skazanego jako grzesznika
wielkiego pokazywać, ubliżać a i poniewierać. Przestępca na widok publiczny był
wystawiany bądź obwożony w klatce na wozie. To i młodemu Kopaczowi się należało
wedle obyczaju.
Pomieszczenie, co klatką na psy dla straży było za dnia, dla
ciężkich przestępców ono było a na wszystkich widoku, bo u Ratusza schodów. Bo
tu tłum do czytania wyroków się gromadził i zbrodniarza widział jako żywo.
I było tak co godzinę.
Co godzinę ze schodów do Ratusza schodzili; bębnista walący
w bęben i Rynek obchodził. Schodzili pachołki z kijami w jednym ręku a z
rulonami, młotkami i gwoździami w drugim, na końcu szedł Woźny z pergaminem pod
pachą.
Więzień był w pomieszczeniu pod schodami za kratą, łomotał kratą
jakby na pomoc jaką liczył albo chciał się uwolnić.
Pachołki wedle kraty pergamin rozwijali i przybijali do
ściany. Woźny czekał natenczas, bo i bębnista musiał Ratusz obejść.
Kiedy bębnista z bębnieniem powrócił, po tym Woźny na
tarasie schodów gestem ręki bęben uciszył;
- Ludzie słuchajcie! Ludzie słuchajcie, co mam wam do
powiedzenia.
Ciszaaa!
- Z nakazu Burmistrza i Wielkiej Ławy Miasta Lwówka - jako,
że nie wszyscy słowo pisane znają - ogłaszam wszystkim i każdemu z osobna jak
tu stoją :
- Przede wczora na świętego Stefana dnia 16-go lipca, roku
pańskiego 1517-go, w gospodzie „Pod złotym lwem”, nicpoń i hulaka wielki
Hieronim Kopacz syn Fryderyka, zastrzelił był córkę karczmarza Barbarę Schulze
- weź Panie w opiekę jej duszę - bo ta do zabawy, picia i rozpusty nie była mu
skora.
Zbrodniarz ów złapany na gorącym uczynku, z dymiącym
bandoletem w ręku, pojmanym i osadzonym w lochu został.
Na to więzień krzyczał zza kraty pod schodami:
- Nie zabiłem jej!
Jestem niewinny! Ja nie winien!
Zatem Woźny straże przywołał;
- Straże uciszyć go!
Ci kijami w kratę tłukli i potrwało chwilę zanim Hieronima
uciszyli.
Woźny :
- Oskarżony poddany torturom za całe 5 dukatów był, bo tyle katu
należało. Ani przed katem, ani przed
sądem Wielkiej Ławy Miasta Lwówka do zbrodni nie przyznał się. Powodów niecnego
postępku ani okoliczności nie ujawnił.
Zapierał się, że był pijany i spał, i nie pamięta, co robił a dymiący
bandolet ktoś był mu pod rękę włożył.
Wielka Ława nie dała posłuchu poręczeniom niewinności ani,
że rzeczonemu sądowi winowajca nie podlega, dał natenczas posłuch świadkom
występku, co przed sąd w trzeźwości umysłu się stawili.
W zgodzie z obyczajem, z prawem Miasta Lwówka i prawami Księcia
świdnickiego morderca sprawiedliwie osądzonym został.
- Czapki z głów - czytam wyrok jak stoi napisane.
Strażnicy patrzyli nad tłumem, wygrażali kijami na tych, co
nakryć głowy nie zdjęli.
Woźny :
- Wielka Ława miasta Lwówka po sprawiedliwym stron
wysłuchaniu postanawia w sprawie ;
Po pierwsze - Hieronim Kopacz syn Fryderyka bez jakich bądź
wątpliwości dopuścił się mordu na niewinnej dziewce Barbarze Schulze córce
karczmarza.
Po wtóre - morderstwa dokonał w karczmie "Pod złotym
lwem" w mieście Lwówku posadowionej, a więc władzy sądowniczej miasta
Lwówka podlegającej. I świadkowie na to są.
Po trzecie - Za zabójstwo skazuje Hieronima Kopacza syna Fryderyka
na śmierć przez powieszenie.
Po czwarte - Sąd daje posłuch prośbie ojca i zamienia wyrok
na ścięcie głowy iżby możnego rodu z pospólstwem nie równać.
Ponadto postanawia, iżby przed wykonaniem wyroku złoczyńca
włóczony był wokół Ratusza we włosiennicy pokutnej - ku przestrodze tłuszczy.
A iżby gawiedzi tu zebranej na Rynek Zbożowy nie ciągać,
wyrok zostanie wykonany na Rynku przed Ratuszem dziś w południe na świętego
Szymona t.j. dnia 18-go lipca roku pańskiego 1517 .
Kosztami procesu na sumę 15-tu dukatów, postanawia obłożyć
ojca skazanego Fryderyka Kopacza.
Pismo w imieniu Wielkiej Ławy podpisał i własnym sygnetem
opieczętował ;
burmistrz miasta Lwówka - Krzysztof Anders.
- Panie miej w opiece jego duszę, bo zbłądził. - w imię Ojca
i Syna i Ducha Świętego. Amen.
Woźny czytanie zakończył i pergamin zwinął. Parobcy zbierali
narzędzia, za powrotem cały orszak wszedł na schody i zginął za drzwiami
Ratusza. Na ścianie schodów, obok kraty
pozostało rozwieszone ogłoszenie z wyrokiem. I choć wisiało, co godzinę
czytanie wyroku się odbywało. Miało być do wiadomości wszystkich i było.
Obok klatki z Hieronimem pergamin na ścianie wisiał i tłumy
gromadził. Choć niepiśmienni czytać nie umieli, słyszeli i treść znali.
Skazańca, co jego imię na pergaminie było na własne oczy za kratą widzieli. Ale
nikt się nad nim nie litował, wszak go znali, wiedzieli, że taki będzie koniec
jego.
Głowami kiwali, przytakiwali wyrokowi, co na ścianie wisiał
napisany. Wiedzieli, że kara boska go za niegodne występki dosięgnie. Choć w
naturze swojej, ta kara bardzo ludzka była, przecie to trzask-prask i po
wszystkim.
autor Roman
Wysocki
16.03.2017 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.